Stablecoin — czyli kryptowaluty powiązane z prawnym środkiem płatniczym, towarem lub innym aktywem bazowym (przykładowo Dolarem, jak najpopularniejszy Tether czy USD Coin) to motor napędowy rynku krypto. Obecna kapitalizacja rynkowa stablecoinów to ponad 124 miliardy dolarów, a mimo to jest to przestrzeń wciąż w zasadzie nieuregulowana. Największy niepokój wśród inwestorów budzi faktyczne pokrycie tokenów w odpowiadającym im środku płatniczym. W maju 2022 roku upadek projektu Terra Luna wstrząsnął rynkiem krypto. Po tym jak okazało się, że projekt jest w zasadzie niewypłacalny, a wydane tokeny nie mają pokrycia w dolarze, wartość algorytmicznego stablecoina UST drastycznie spadła, generując miliardowe straty na całym świecie. Warto w tym momencie zauważyć, że nawet w szczycie popularności UST był coinem dalece mniejszym od USDT (Tether), który nigdy nie przeszedł rzetelnego procesu audytorskiego, a New York Times wprost określił go jako “The Coin that Could Wreck Crypto”.
Szereg banków centralnych na całym świecie eksploruje możliwość wydania własnej waluty cyfrowej (niestety nasz rodzimy Narodowy Bank Polski wciąż nie zidentyfikował celu takiej emisji), o czym informowaliśmy w jednym z poprzednich artykułów. Przewiduje się, że wydanie waluty wirtualnej w warunkach zaawansowanej gospodarki zajmie co najmniej kolejne trzy do czterech lat i to właśnie stablecoiny najprawdopodobniej wypełnią do tego czasu lukę na istniejące zapotrzebowanie, które jak wskazuje aktualna kapitalizacja rynkowa stablecoinów jest znaczne i stale się powiększa. Jakie właściwie zastosowanie mają tzw. stable? Najprostsza odpowiedź to oczywiście sposób rozliczeń między inwestorami krypto, gdzie w zasadzie wszystkie istotne wirtualne aktywa można nabyć lub sprzedać odnosząc się przy tym do wartości wyrażonej w USDT. Znany jest również mechanizm, w którym inwestorzy z krajów dotkniętych wysoką inflacją czy też szerzej istotną dewaluacją waluty uciekają w stablecoiny oparte o dolara służące w tym wypadku jako nośnik wartości ich majątku. Bardziej skomplikowane odpowiedzi odnosiłyby się pewnie do transakcji handlowych gdzie, chociażby cały bałagan z listami przewozowymi oraz przekazywaniem płatności pomiędzy stronami przez firmę spedycyjną mógłby zostać zastąpiony w zasadzie natychmiastowymi transferami kryptowalut wykonywanymi na podstawie blockchainowych rejestrów. Rozliczenia płatności korporacyjnych to ogromny rynek organicznie dążący do optymalizacji, przyspieszenia procesów, obniżenia kosztów i w mojej opinii wraz z kolejnymi regulacjami i postępującą standaryzacją stablecoinów (a na dalszym etapie także emisją walut wirtualnych) to właśnie przedsiębiorcy staną się główną siłą napędową do adopcji tej metody rozliczeń.
Unia Europejska wraz z regulacją Markets in Crypto Assets jako pierwsza jurysdykcja na świecie przedstawiła zestaw wymogów oraz jasną ścieżkę regulacyjną do emisji stablecoinów, teraz dołącza do niej Japonia. Kwiat kwitnącej wiśni i jednocześnie trzecia wedle Produktu Krajowego Brutto gospodarka świata przyjęła w czerwcu 2022 r. prawo obejmujące stablecoiny, natomiast w grudniu Financial Services Agency zniosła zakaz operowania stablecoinami pochodzącymi z zagranicy. Japońskie podejście zdaje się być ukierunkowane w szczególności na eliminację największych obaw towarzyszących temu szczególnemu typowi kryptowalut: Czy wydawca tokena ma środki na jego pokrycie? Czy te środki są łatwo dostępne? Czy środki użytkowników nie zostały sprzeniewierzone bądź ryzykownie zainwestowane? Kto i w jakim wymiarze pełni nadzór nad emitentami? Choć biznesowo rzecz ujmując, wydawcy tokenów mogą mieć regulatorom z Kraju Wschodzącego Słońca wiele do zarzucenia, to warto zauważyć, że jest to prawo zdecydowanie najdalej idące jeśli chodzi o bezpieczeństwo użytkowników.
Zgodnie z najnowszymi regulacjami wyłącznie banki, firmy powiernicze oraz instytucje płatnicze mogą zaangażować się w wydanie i emisję stablecoinów. Co więcej, dokładnie 100% prawnych środków płatniczych otrzymanych w zamian za wydane stablecoiny powinno znajdować się w funduszu pochodzącym z Japonii i może być reinwestowane wyłącznie w ramach Japońskich depozytów bankowych. Chociaż na pierwszy rzut oka regulacje wydają się niezwykle restrykcyjne, zwłaszcza dla inwestorów spoza Japonii, rozwiązaniem w tym wypadku może być nawiązanie współpracy z Japońskim funduszem czy bankiem i w ten sposób ominięcie przynajmniej części skomplikowanego procesu licencyjnego. Regulacje dosięgną również giełdy krypto, listowanie stablecoina będzie wymagało licencji, co więcej w przypadku obrotu zagranicznymi stablami transakcje obarczone będą limitem miliona Yenów na transakcje (około 28 tys. złotych). Jest to zastrzeżenie o tyle szczególne, iż najpowszechniej występujące USDT czy USDC podlegają istotnemu ograniczeniu jeśli chodzi o obrót. By zdjąć z siebie jarzmo tego limitu, wydawcy wspomnianych tokenów musieliby wyemitować token poprzez podmiot Japoński, chociażby we współpracy z bankiem czy funduszem powierniczym i w konsekwencji wydanie nowego tokena przykładowo USDTJ, który nie mógłby wykorzystać płynności i pozycji wypracowanej przez poprzednika.
Czy w obliczu tak istotnych ograniczeń jeśli chodzi o zarządzanie środkami użytkowników, pokrycie wydanych tokenów czy ścisłe wymogi licencyjne Japońskie stablecoiny mają szanse na powodzenie? Znalezienie złotego środka pomiędzy zapewnionym bezpieczeństwem a potencjalną opłacalnością to niezwykle skomplikowane zadanie, zwłaszcza w kontekście tak specyficznego towaru, jakim są stablecoiny. Z jednej strony wymogi regulacyjnie oraz relatywnie niskie stopy zwrotu (oparte o depozyty bankowe) mogą odstraszać świat crypto przyzwyczajony do wielkiego ryzyka i niewiele mniejszych stóp zwrotu, z drugiej strony indywidualni użytkownicy, a w szczególności korporacje z reguły wymagające multum gwarancji i zapewnień, zachęcone oferowanym bezpieczeństwem mogą zwrócić się w kierunku rynku Japońskiego, generując tak potrzebny emitentom efekt skali.
Niniejszy alert ma charakter informacyjny i nie jest to porada prawna.
autor: